Post dr Dąbrowskiej, zwany inaczej dietą warzywno-owocową, ostatnio jest jednym z najpopularniejszych tematów w dietetyce. Dlaczego tak wiele osób decyduje się przejść na 42-dniowy post, który jednocześnie nie jest polecany przez większość dietetyków?
Post dr Dąbrowskiej – zasady
Podczas postu należy przyjmować tylko 800 kcal dziennie i to wyłącznie w postaci warzyw i owoców. Te muszą mieć niską zawartość skrobi i cukru. Z diety wyrzucamy też cukier i sól. Zasady są identyczne dla każdej osoby, która chce go podjąć, a więc nie ma rozróżnienia na jej wiek, płeć czy aktualny stan zdrowia. Już tutaj wielu dietetykom zapala się lampka ostrzegawcza, bo to zgodnie z tymi parametrami dostosowuje się dietę. W jadłospisie Dąbrowskiej nie ma zatem miejsca na indywidualne podejście, każdy organizm traktowany jest tak samo. Drugim aspektem, który nie stoi w zgodzie z zaleceniami dotyczącymi komponowania jadłospisów jest to, że w poście brakuje białka, mikroelementów i nienasyconych kwasów tłuszczowych.
Post dr Dąbrowskiej – skąd ten „fenomen”?
Postowi przypisuje się właściwości uzdrawiające i oczyszczające ze względu na proces kataboliczny nazwany autofagią, podczas którego komórki mają zdolność do „uzdrawiania się”. Robią to, zjadając swoje uszkodzone części. Według dr Dąbrowskiej można to osiągnąć przy stosowaniu jej zaleceń, warunkiem jest nieprzekraczanie przepisanej kaloryczności. Jak do tej pory jedyne badanie, które zostało opublikowane na ten temat, nie rozwiewa żadnych wątpliwości w środowisku dietetycznym. Badanie zostało przeprowadzone na trzynastu mężczyznach, a jego rezultaty dostępne są tutaj:
Ten sposób odżywiania z postu dostępnego na stronie internetowej i w broszurach autorki stał się modną „dietą”. Świadczy o tym, że dla szybkich, osadzonych w czasie rozwiązań, człowiek jest gotowy na wiele ograniczeń. Przechodząc na taką głodówkę, popada się w kolejną skrajność wedle zasady „wszystko albo nic”. Co ciekawe, niektórzy pokładają w tej diecie nadzieję ze względu na Stary Testament, gdzie nazwany jest „postem Daniela”, a więc ten system odżywiania ma wpłynąć również na zaangażowanie człowieka w swą duchowość.
Wracając jednak do dietetyki: nic dziwnego, że masa ciała gwałtownie spada, jeśli dostarcza się organizmowi absurdalnie niską podaż kalorii. Trzeba też pamiętać o tym, że po 42 dniach poszczenia przygoda z tym systemem się nie kończy, ponieważ należy z niego jeszcze prawidłowo wyjść. A o to zwykle jest ciężko, bo organizm chce szybko nadrobić tygodnie głodu. Albo zwyczajnie się o tym zapomina i wraca do poprzedniego stylu życia.
Niestety, o skutkach ubocznych angażowania się w post dr Dąbrowskiej wciąż niewiele osób mówi, a najpopularniejsze w sieci materiały to te, które dotyczą cudotwórczego wręcz działania diety warzywno-owocowej. Zawroty i bóle głowy, biegunka, omdlenia i brak sił interpretuje się jako objawy oczyszczania się organizmu. Tymczasem organizm ma wspaniałe organy do przeprowadzania „oczyszczania się” i „detoksów”: nerki i wątrobę, a proces zachodzi bez takiego pogorszenia samopoczucia.
Stosowanie postu niesie za sobą takie ryzyko jak każda inna restrykcyjna dieta, czyli efekt jo-jo, obniżenie podstawowej przemiany materii, rozpad mięśni i ograniczenie zdolności wysiłkowych (bo skąd czerpać energię na trening?). Ponadto kobiety powinny dwa razy przemyśleć przejście na tę „dietę” ze względu na możliwość zaburzenia cyklu miesiączkowego. Mimo że komentarze na forach internetowych wskazują co innego, żaden rozsądny dietetyk nie zaleci postu dr Dąbrowskiej jako remedium na niepłodność.
Post dr Dąbrowskiej – czy są jakieś plusy?
Przechodząc na post dr Dąbrowskiej trzeba całkowicie porzucić poprzedni styl odżywiania. Dla wielu osób będzie to korzystne, ponieważ z jadłospisu wypadną fast-foody, słodycze, przetworzone, paczkowane potrawy i kaloryczny alkohol. Z braku wyboru, może pojawić się większa sympatia do warzyw i owoców, co pozostanie z nami na dłużej. Jednak lepsze samopoczucie, poprawa stanu cery, jakości snu, pozbycie się nadciśnienia to efekty, które zbyt szybko przypisuje się cudotwórczemu działaniu diety owocowo-warzywnej. Najczęściej wynikają one po prostu z wyrzucenia z diety wyżej wspomnianych produktów, niezależnie od tego, jak mocno chcielibyśmy wierzyć w 42-dniowe rozwiązania, mające zostać z nami na stałe.
Wyżej wymienione rezultaty bezpieczniej jest osiągnąć zbilansowaną dietą i aktywnością fizyczną. W końcu co to za dieta, na której nie mamy siły do życia? Przy odpowiednio dostosowanym jadłospisie mamy pewność, że unikniemy niekorzystnych dla zdrowia skutków ubocznych. Zdrowy styl życia stanie się codziennością, a nie tylko kilkudziesięciodniowym pasmem wyrzeczeń, który może nam zaszkodzić.
0 komentarzy